Casa Loma to niewielki zamek znajdujący się w Toronto. Z hiszpańskiego „casa loma” znaczy mniej więcej tyle co „dom na wzgórzu”. I faktycznie budynek położony jest na niewielkim wzniesieniu na Austin Terrace w pobliżu Davenport Road. Tylko skąd w Kanadzie wziął się średniowieczny zamek?

Ta nieco ekscentryczna idea urodziła się w głowie Sir Henry’ego Mill Pellata, znanego przedsiębiorcy, którego fortuna wzięła się od błyskotliwego pomysłu wykorzystywania energii elektrycznej z wodospadu Niagara. Na jego życzenie w latach 1911-1914, prawie 300 robotników w pocie czoła pracowało, by móc spełnić zachciankę nietuzinkowego biznesmena o posiadaniu siedziby w prawdziwie europejskim stylu. Choć niełatwo jest nazwać zachcianką, budynek którego łączny koszt wybudowania wyniósł 3,5 miliona dolarów. Sir Henry’ego było jednak stać na takie wymysły.

Większość jego fortuny wzięła się od wspomnianego pomysłu wykorzystania wodospadu Niagara oraz z trafionych inwestycji w kanadyjski przemysł kolejowy. Pozwoliło mu to uczynić Casa Loma największą prywatną rezydencją wybudowaną w Kanadzie, którą teraz odwiedza prawie 400 tysięcy turystów rocznie. A jest co zwiedzać, bo willa ma aż 98 pokoi i pomieszczeń rozmieszczonych, na trzech piętrach, a także cześć podziemną. Co ciekawe, właśnie w Casa Loma zainstalowano pierwszą działającą windę w Toronto znaną miejscowym jako „Otis I”. Wokół willi znajduje się jeszcze luksusowa stajnia, w której konie mogą się cieszyć z mahoniowych boksów jak również z hiszpańskich kafelków, oraz urządzony w wiktoriańskim stylu ogród. Jakby tego było mało, na życzenie Sir Henry’ego powstał także system podziemnych przejść pomiędzy głównym budynkiem, stajniami i ogrodem. Dla wszystkich fanów wina, najciekawszą atrakcją będzie z całą pewnością cześć podziemna. Tutejsza winiarnia skrywa bowiem ponad 1800 butelek wina.

Niestety Sir Henry Mill Pellat już po paru latach musiał opuścić swoją ukochaną rezydencję. Złożyło się na to kilka nieszczęśliwych decyzji biznesowych oraz wybuch I wojny światowej, przez którą część majątku biznesmena została zajęta na potrzeby państwa. W ten sposób z niegdysiejszego bogacza, Sir Henry szybko stał się bankrutem, a Casa Loma wkrótce potem przeszła na własność miasta, zaś od roku 1973 znajduje się pod opieką Kiwanis Club. Obiekt ten często jest wykorzystywany przy organizacji balów, ślubów, a także jako urokliwa filmowa lokacja. W roku 1990 roku władze Toronto postanowiły odrestaurować zabytkowy ogród. W takiej też postaci, Casa Loma stoi do dziś, będąc jedną z największych i najbardziej rozpoznawalnych atrakcji kanadyjskiego miasta.