O początkach lotnictwa słów kilka

O początkach lotnictwa słów kilka

Spirit of St. Louis – Why Not…

O początkach lotnictwa słów kilka

Baloniarstwo – Why Not Fly…

O początkach lotnictwa słów kilka

Dwupłatowiec braci Wright -…

O początkach lotnictwa słów kilka

W naukowym świecie od prawie 100 lat funkcjonuje pewna anegdota o trzmielu. Otóż, według teorii aerodynamicznej z lat 1918-1919, rozmiar skrzydeł tych owadów jest zbyt mały by mógł on wznieść się w powietrze. Cóż, najwidoczniej nikt mu o tym nie powiedział, dlatego trzmiel lata sobie w najlepsze – zabrzmiała odpowiedź na rzeczoną teorię. Może i tak jest. W przeciwieństwie do trzmiela, człowiek doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej niezdolności do wzbicia się w przestworza. A jednak lata – ktoś mógłby dodać. Oczywiście, że lata! O dziwo, wcale nie zawdzięcza tego skrzydłom, tylko pewnemu niewielkiemu organowi powszechnie znanemu jako mózg.

 

Kluczem do wszystkiego jest pomysłowość oraz niekończące się marzenie dokonania niemożliwego, który towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych już czasów. Jak to zwykle bywa, potrzeba było umysłu szaleńca, twierdzącego, że niebo może służyć nie tylko ptakom. Już Leonardo Da Vinci (XV wiek!) próbował urzeczywistnić swoje koncepcje w postaci prymitywnej maszyny do latania. Na sukces trzeba było jednak poczekać aż do XVIII wieku. Tożsamość pierwszych ludzi, którym udało się wznieść w powietrze pozostaje nieznana. Pewnym jest, że była ich dwójka i stało się to w roku 1783 r. w balonie konstrukcji słynnych braci Montgolfier. Co ciekawe, wcześniej dokonano próby w której pasażerami była trójka zwierząt: kogut, kaczka i owca. Udanej próby, trzeba dodać. Sukces braci Montgolfier przyczynił się do znacznej popularyzacji baloniarstwa, a przyszłość lotnictwa wydawała się należeć właśnie do wypełnionych gazem kolorowych balonów. Dopiero po 50 latach okazało, iż tak się nie stanie.

 

Za pioniera lotnictwa powszechnie uznaje się brytyjskiego inżyniera Sir George’a Cayley. Choć pierwsze niewyraźne jeszcze koncepcje dotyczące wykorzystania siły nośnej, naszkicował on już w roku 1804, to dopiero rok 1853 przyniósł przełom w postaci skonstruowanie pierwszego szybowca. Pomysł był strzałem w dziesiątkę, bo tego samego roku Sir George wraz z pasażerem wykonał pierwszy lot. Kontynuatorem myśli Brytyjczyka, został Niemiec Otto Lilienthal, przez wielu określany “pierwszym prawdziwym lotnikiem”. Koniec XIX wieku należał właśnie do rezolutnego Niemca, któremu udało się odbyć kilka lotów w szybowcach własnej konstrukcji. Za swoją pasję zapłacił jednak najwyższą cenę. W 1893 roku jedna z prób skończyła się nieszczęśliwym wypadkiem, którego Lilienthal nie przeżył.

 

Wypadek Lilienthala, wcale nie zastopował rozwoju lotnictwa. Wręcz przeciwnie! Najpierw ktoś zaczął się zastanawiać czy aby dołożenie do szybowców, popularnego wówczas, silnika parowego, nie spowodowałoby czasem wydłużenia czasu lotu. Idea była całkiem słuszna, ale silniki tego typu nie dysponowały wystarczającą mocą by wytrzymać naprawdę długi lot. Brakowało, kolokwialnie mówiąc odpowiednio silnego “kopa” by zagościć w przestworzach na dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Wtedy pojawił się Rudolf Diesel ze swoim wynalazkiem w postaci silnika spalinowego i już w roku 1903 bracia Orvill i Wilbur Wright wykorzystali go w swoim dwupłatowcu. Dziewiczy, przeszło 40 metrowy lot skończył się spektakularnym sukcesem i prawdziwym przełomem w rozwoju lotnictwa.

 

Połowa lat dwudziestych ubiegłego wieku to już pobijanie kolejnych rekordów. Rok 1927 to epokowe dokonanie amerykańskiego marzyciela Charles’a Lindbergha, który swoim górnopłatowcu “Spirit of St. Louis” przeleciał Ocean Atlantycki, rozpoczynając swą podróż z Roosvelt Airfield w Nowym Jorku, a kończąc aż w Paryżu. Rekord Lindberga, zwanego często idolem XX wieku, spowodował, że bardzo szybko dostrzeżono niesamowity potencjał lotnictwa, jako nowoczesnego środka publicznego transportu. W 1933 roku mało znana wówczas firma Boeing, skonstruowała swój pierwszy model samolotu pasażerskiego (Boeing 247). Zaczęły powstawać kolejne linie lotnicze, a samoloty już na dobre wpisały się w obraz ziemskiego nieba.

 

Dalej historia, biegnie już swoim zwyczajowym, zmiennym torem. Raz szybciej, a raz wolniej, jednak cały czas do przodu. Kolejne podniebne rewolucje można już tylko określić mianem “szybciej, lepiej, bezpieczniej”. Teraz ciężko sobie wyobrazić współczesną turystykę bez kursujących we wszystkie zakątki globu, samolotów. Marzycielom pokroju braci Montgolfier, Lindbergha czy braciom Wright zawdzięczamy również okazję do realizacji innego, odwiecznego ludzkiego marzenia. Podróży ku gwiazdom. Ale to już zupełnie inna historia…